Strona głównaKultura HiszpaniiKuchnia hiszpańskaHistoria tapas - Niezwykłych przekąsek o hiszpańskim rodowodzie

Historia tapas – Niezwykłych przekąsek o hiszpańskim rodowodzie

Dla Hiszpanów tapas to nie tylko jedzenie, ale przede wszystkim sposób życia. Czasem w połączeniu z winem traktowane są jako przystawka, a czasem są daniem głównym samym w sobie.

Historia tapas jest długa, jednak nieodłącznie związana ze stylem życia Hiszpanów. Z Andaluzji, z której się wywodzą, powędrowały do innych regionów Hiszpanii, gdzie zyskały też swoje własne nazwy: na północy, w Aragonii i regionie Nawarry mówi się na nie alifara, zaś w Kraju Baskówpintxos.

Zdaniem Hiszpanów tapas to jedna z najlepszych rzeczy, jaką mogą chwalić się przed zagranicznymi turystami. Nic więc dziwnego, że na ich cześć stworzono nawet Międzynarodowy Dzień Tapas, który co roku obchodzony będzie w każdy trzeci czwartek czerwca.

Historia tapas

W języku hiszpańskim słowo tapa oznacza przykrywkę, wieczko, natomiast czasownik tapar znaczy przykrywać. Zastanawiacie się pewnie, co wspólnego z jedzeniem ma przykrywka? Ma i to całkiem sporo! Łączy się to z jedną z legend i genezą powstania tych hiszpańskich smakołyków…

A wszystko za sprawą króla Alfonsa XIII. Podczas swojej podróży do Kadyksu, przejeżdżając przez jedną z wiosek, władca postanowił zatrzymać się w miejscowej gospodzie, by napić się wina. W pewnym momencie zerwał się silny wiatr. Kelner, by uchronić trunek przed dostaniem się do niego pyłu i owadów, zmuszony był przykryć kieliszek czymkolwiek, co miał pod ręką. Przypadek sprawił, że był to plasterek hiszpańskiej szynki jamón serrano. Patent na ochronę zawartości szklanki przed kurzem i muchami wydał się królowi nie tylko praktyczny i rozsądny, ale także godny powszechnego zastosowania i ogłoszenia go mianem nowej hiszpańskiej tradycji.

Inna wersja tej historii mówi, że w barach spontanicznie wszedł w życie zwyczaj przykrywania kawałkami jedzenia butelek wina. Miało to spowolnić tempo upijania się gości, a w szczególności woźniców, którzy przez swoje zamiłowanie do nadmiernego picia alkoholu, doprowadzali do wielu wypadków drogowych.

To jednak nie koniec pogłosek jakie krążą na temat historii tapas. Inna, równie popularna legenda mówi, że to król Alfons X, zwany „Mądrym”, żyjący w XIII wieku był pomysłodawcą tapas. Zgodnie z tym podaniem, władca zapadł na tajemnicza chorobę, a zaleceniem jego medyka było regularne picie wina w ramach kuracji i powrotu do zdrowia. Aby uniknąć negatywnych efektów spożywania alkoholu, w trakcie konsumował małe kanapeczki. Widząc same pozytywne strony takiego zabiegu, kazał kastylijskim restauratorom w swoich tawernach do każdego zamawianego wina i piwa serwować małe porcje jedzenia.

Zdaniem pragmatyków, którzy niechętnie wierzą w legendy, najbardziej prawdopodobna geneza powstania tapas wynikała z potrzeby zajadania czegoś między śniadaniem a obiadem, tak aby zachować siły do pracy. Dawniej panowała również powszechna opinia, że głód jest szybciej zaspokajany, gdy drobny posiłek popija się winem.

Wizytówka hiszpańskiej gastronomii

Będąc w Hiszpanii na każdym rogu znajdziemy bary i restauracje serwujące tapas. Nic w tym dziwnego, gdyż jest to wizytówka hiszpańskiej gastronomii, której pozazdrościć może jej niejeden obcokrajowiec. Przykładowymi przystawkami są: kanapeczki, plastry szynki jamón serrano lub ibérico, oliwki, wybór serów, mini krokieciki, ośmiorniczki, tortilla oraz bardziej wyszukane, nowatorskie dania.

Chociaż w przeszłości tapas były tylko przystawką, obecnie wiele restauracji serwuje tylko i wyłącznie tego rodzaju dania z tzw. „kuchni w miniaturze”. Kucharze, którzy zajmują się tworzeniem tapas proponują zarówno tradycyjne, jak i nowoczesne przekąski, w połączeniu ze składnikami z całego świata.

W wielu hiszpańskich miastach organizowane są także konkursy, w trakcie których bary i restauracje prześcigają się między sobą w wykonaniu najlepszej, najładniejszej i najsmaczniejszej przystawki. Co ciekawe, tapas podaje się nie tylko „na mieście”, ale także na spotkaniach biznesowych czy bankietach, tzw. „tapas meetings”.

Ir de tapas

Jedno jest pewne – tapas nie wolno jeść samemu! Można je konsumować na siedząco, na stojąco, w dużych lub małych ilościach, ale tylko i wyłącznie w towarzystwie. Do tapas baru idzie się całą grupą przyjaciół, a w przeciągu jednego wieczora można zmieniać restauracje wiele razy.

Hiszpanie są bardzo dumni z tego zwyczaju podtrzymywania kontaktów międzyludzkich. Wymyślili nawet na to specjalne określenie – „ir de tapas”. Zwyczaj ten traktują jak swego rodzaju rytuał, w którym obowiązuje też pewien kodeks: grupa znajomych udających się wspólnie na tapas nie może być ani za duża, ani za mała. Idealna liczba to czworo kompanów (minimum troje, a maksimum sześcioro), tak by wyjście nie było spotkaniem we dwoje, ale z drugiej strony żeby nie było zbyt tłoczno. Najważniejsze jest, by czuć się swobodnie, porozmawiać i nacieszyć się swoim towarzystwem.

Kolejna zasada „ir de tapas” mówi o tym, by nie zajadać się więcej niż dwoma porcjami w jednym miejscu. Należy zmieniać lokale szybko i zdecydowanie przechodzić z jednego do drugiego. Dzięki takiemu zabiegowi można lepiej cieszyć się wieczorem.

Zasada numer trzy: Każdy z uczestników małej fiesty powinien zapłacić za jedną rundkę, tak aby nie tracić cennego czasu i zawracać sobie głowy takimi banałami jak rozliczanie się między sobą.

Zgodnie z przedostatnią wytyczną – nie powinno się mieszać zbyt różnych smakołyków; trzeba wiedzieć, jak odpowiednio je łączyć. Równie ważna jest także pora jedzenia tapas: standardowo powinno się je spożywać między aperitifem a głównym posiłkiem. Jako że zwyczaj jadania kolacji w Hiszpanii to godz. 22.00, na przekąski można się umawiać mniej więcej o godzinie 20.00. Bardzo często się zdarza, że biesiadnicy nie mają już potem ochoty (i miejsca w brzuchu) na danie główne, w związku z czym nie należy ani siebie ani innych do niczego zmuszać. W końcu liczy się przede wszystkim przyjemność!

Ostatnia, a zarazem najważniejsza reguła: przy tapas nie wolno rozmawiać o rzeczach smutnych, złych i denerwujących! Przychodząc do tapas barów, najważniejsza jest przede wszystkim radość, która stanowi istotny element tego rytuału. Jeśli nie jesteście przekonani do tej zasady, być może bardziej przekonująca będzie treść napisu, który widnieje przy wejściu do jednej z hiszpańskich tawern: „Nie przynoś w to miejsce trosk ani problemów. Zostaw je w domu! A jeśli się zapomnisz i weźmiesz je ze sobą, wyjdź, popatrz w niebo i wejdź ponownie, zostawiwszy je za drzwiami. To miejsce dla radości i przyjaźni, dlatego zabrania się pobytu w nim osobom, które nie respektują tej zasady”.

Na koniec warto dodać, że według tradycji tapas powinno się spożywać na stojąco. Wiąże się z tym oczywiście kolejna legenda: w dawnych czasach miłośnicy corridy spotykali się w barach między przerwami w pojedynkach, by przegryzając coś, porozmawiać o tym, co dzieje się na arenie. Takie rozwiązanie ma również zastosowanie praktyczne: dzięki temu bez problemu można rozmawiać z dużą ilością znajomych w mniej formalny sposób. Jak to mówią: co kraj, to obyczaj!

Odkrywaj, smakuj i eksperymentuj

Tapas to tradycja przenikająca się z kulinarną inwencją. To symbol stylu życia: przyjemność jedzenia i picia w dobrym towarzystwie, odkrywanie nowych miejsc, ludzi i smaków, relaks i radość ze wspólnego biesiadowania. W Andaluzji do dnia dzisiejszego utrzymuje się zwyczaj, że do każdego zamawianego alkoholu tapas są dodawane gratis.

Które tapas warto spróbować, będąc w Hiszpanii? Każdy region ma swoje własne, unikalne przekąski, dlatego też warto próbować i odkrywać nowe smaki na własną rękę. Wśród tych najbardziej popularnych i polecanych znajdziecie natomiast: mariscos (owoce morza), aceitunas (oliwki marynowane), tortilla de patatas, rabo de toro (mięso z ogona byka), orejas (smażone ucho wołowe), chorizo (kiełbasa paprykowa), jamón serrano (wędzona szynka wieprzowa) oraz patatas bravas (smażone kawałki ziemniaków), które najlepiej smakują z sosem salsa brava.

Klaudia Kwiatkowska
Klaudia Kwiatkowska
Powoli odkrywa piękno Hiszpanii i zgłębia tajemnice języka hiszpańskiego. Bez pamięci zakochana w Barcelonie. W przyszłości chciałaby przemierzyć Amerykę Południową, zaś jej największym marzeniem jest zatańczenie ognistej salsy w ramionach gorącego Kubańczyka na Plaza de Armas w Hawanie. Na co dzień prowadzi również bloga: www.kobiecaintuicja.wordpress.com

ZOBACZ RÓWNIEŻ

ZOBACZ RÓWNIEŻ