Strona głównaJęzyk hiszpańskiCiekawostki i porady językoweSekrety motywacji w nauce języka hiszpańskiego - Wywiad z Tomaszem Chudakiem

Sekrety motywacji w nauce języka hiszpańskiego – Wywiad z Tomaszem Chudakiem

Nowy rok. Nowa energia. Nowe postanowienia.

Z tej okazji mam przyjemność zaprosić Was do bardzo motywującego wywiadu z Panem Tomaszem Chudakiem – doświadczonym lingwistą, współtwórcą aplikacji espadrill.pl, serwisu castillo.pl oraz grupy Te quiero na Facebooku. Wspólnie zastanowimy się nad tym, jak sprawić, aby nauka hiszpańskiego była przyjemna i efektywna zarówno dla osób uczących się, jak i dla samych nauczycieli.

Jessica Alvaro: Początek roku to czas składania noworocznych postanowień. Wśród nich często pojawia się nauka języka obcego. Tylko co zrobić, aby wytrwać w tym postanowieniu i nie zniechęcić się po kilku tygodniach?

Tomasz Chudak: No tak… Te noworoczne postanowienia 🙂. Diety, ćwiczenia, nauka, zmiana… a potem frustracja. Nowy rok sam w sobie nie jest wystarczająco silnym motywatorem, bo w zasadzie to tylko kolejny dzień w kalendarzu. Równie dobrze za miesiąc można by powiedzieć: „od jutra ogarnę te czasowniki nieregularne”.

W jakichkolwiek postanowieniach, czyli tak naprawdę zobowiązaniach wobec nas samych, najważniejszy jest cel, który powinien być „przypięty” do takiej wewnętrznej umowy. Cel realny de spełnienia, idealnie jeżeli będzie miał znamiona nagrody. A zatem, jeżeli już bierzemy się z bykiem za rogi i postanawiamy, że nauczymy się w końcu np. hiszpańskiego, to podzielmy sobie tę naukę na odcinki czasowe, np. semestry, a każdy semestr na jeszcze krótsze, np. miesiące, z jasno zarysowanym półmetkiem po trymestrze i do każdego z tych punktów w czasie przypiszmy kamień milowy – czyli po prostu nazwijmy ten etap i zdefiniujmy, co chcemy do tego czasu osiągnąć. I tak jak już wspomniałem, za każdy z tych etapów powinniśmy się nagradzać – np. małym prezentem w postaci słownika, jakiegoś gadżetu związanego z krajem lub kulturą (np. z Waszego sklepu, widziałem, że jest w czym wybierać i są to fajne rzeczy) czy aplikacją.

To co powiedziałem, brzmi trochę jak zarządzanie projektami, ale musimy sobie zdać sprawę, że postanowienia – jeżeli dotyczą naszego rozwoju osobistego lub zdrowia – powinny być traktowane jak projekt. A skoro są skuteczne narzędzia do zarządzania – to czemu z nich nie skorzystać? Plus oczywiście stopniowe podsycanie ośrodka nagrody w naszej głowie – z jakimś spektakularnym prezentem na zakończenie dużego etapu nauki – np. wycieczką do Hiszpanii.

Ktoś kiedyś powiedział, że aby mieć wystarczająco silne „jak” trzeba przede wszystkim wiedzieć „po co”. A więc; cele, cele, cele i stopniowe dążenie do nich z przyjemnościami po drodze w zamian za włożony wysiłek.

J.A.: Brzmi całkiem dobrze. Spójrzmy jednak na tę kwestię także z drugiej strony.  Będąc doświadczonym nauczycielem języka hiszpańskiego z ponad 15-letnim stażem, w jaki sposób motywuje Pan swoich uczniów?

T.CH.: No to teraz wszystko się wyda 🙂. Z mojego doświadczenia wynika, że najskuteczniej motywują kartkówki. Co nie oznacza, że jest to mój patent numer jeden na zmotywowanie uczniów. Nauczyciele często popełniają kardynalny błąd w używaniu testów, sprawdzianów i kartkówek jako narzędzi oceniających i sprawdzających. A dobrze zaplanowana kartkówka – czyli taka, która w 100% jest z zakresu przerobionego na lekcji materiału – jest doskonałym i skutecznym narzędziem motywującym. To jak umowa z uczniem – sprawdzę tylko to, czego Cię rzeczywiście nauczyłem na lekcji. To fair – prawda?

Gdy jako metodyk wielokrotnie sprawdzałem testy przygotowywane przez nauczycieli – moim głównym zarzutem było niedostosowanie treści testu do treści rzeczywiście przerobionych na lekcji. Nauczyciele niestety często przeklejają ćwiczenia, które „na oko” zgadzają się z zakresem. W uczniach styczność z takim zadaniem rodzi ogromną frustrację. Moi uczniowie wiedzą, że jeżeli solidnie przerobili materiał, który im dostarczyłem i z nimi przećwiczyłem na lekcji – to w zasadzie wystarczy, że go jedynie powtórzą i są gotowi na każdą próbę.

J.A.: A oprócz kartkówek? Czy zna Pan jakieś inne sekrety motywacji w nauce języka, które mógłby Pan zdradzić innym nauczycielom?

T.CH.: Nie odkryję Ameryki: najlepsze i najbardziej motywujące dla ucznia będzie to, co lubi jego mózg na etapie uczenia się – czyli pozytywny nastrój na zajęciach, brak stresu, używanie różnych zmysłów do poznawania i odkrywania języka obcego, trochę kontrolowanego i twórczego chaosu, używanie mnemotechnik i narzędzi internetowych, które wspierają (a nie zastępują) naukę, indukcyjne uczenie gramatyki, stworzenie na lekcji warunków, w których może nastąpić angażująca powtarzalność i automatyzacja czy w końcu wplatanie elementów grywalizacyjnych.

Gdy nauczyciel umiejętnie dobierze metody i środki dydaktyczne oraz nie będzie stresował uczniów – uczeń sam się zmotywuje. Będzie czuł jak wiedza w nim rośnie i zauważy, że z każdym tygodniem jest w stanie powiedzieć więcej w języku obcym.

J.A.: Czym Pana zdaniem różni się nauka języka hiszpańskiego od nauki innych języków obcych? A może takich różnic w ogóle nie ma?

T.CH.: Oczywiście, że się różni. Hiszpański jest językiem zorientowanym na fleksję czasownika, czyli odmiany, odmiany, odmiany… Determinuje to w dużym stopniu sposób, w jaki powinniśmy uczyć się hiszpańskiego. Metody, na których kolokwialnie mówiąc jeszcze kilka lat temu „psy wieszano” – w przypadku wybranych aspektów hiszpańskiego okazują się być niebywale skuteczne.

Weźmy pierwszą z brzegu metodę gramatyczno-tłumaczeniową – czyli po prostu tłumaczenie zdań i uczenie się ich na pamięć. Nie dość, że taki sposób przyswajania hiszpańskiego jest przyjazny mózgowi – to uczeń ma styczność z kontekstowością – zauważa, że języki różnią się nie tylko leksykalnie ale również składniowo, uczy się języka obcego przez tzw. chunki a nie pojedyncze wyrazy, dostrzega też inny szyk wyrazów w zdaniu.

Inny przykład to metoda audiolingwalna – którą ubieram w bardziej nowoczesne szaty – przyzwyczajając uczniów do codziennej rutyny słuchania podcastów – weźmy pierwsze z brzegu notesinspanish.com (które uwielbiam i sam ich słucham nałogowo).

Dodatkowo, warto mieć świadomość, że hiszpański jest z jednej strony przyjaznym językiem – poziomy A1 i A2 są bardzo przyjemne i stosunkowo łatwe (co samo w sobie jest motywujące), ale jest też trochę „wredny” – czego papierkiem lakmusowym jest poziom B1, na którym okazuje się, że jeżeli nie przysiedliśmy fałdów wcześniej, to będzie nam bardzo trudno przejść przez ten etap nauki. Ale pocieszające jest to, że hiszpański jest bardzo matematycznym językiem, dobrze widać w nim system, więc gdy jesteśmy system-atyczni – nie będziemy mieć problemu na wyższych poziomach.

J.A.: Skoro mowa o problemach, pojawiają się one także wtedy, gdy mamy trudności z szybkim przyswajaniem wiedzy. Co zrobić, aby nauka hiszpańskiego była bardziej efektywna?

T.CH.: Mieć dobrego przewodnika – czyli nauczyciela :). Ale oczywiście oprócz tego, kluczowego, czynnika można i trzeba wspierać się innymi środkami. Ja osobiście jestem zwolennikiem wplatania języka obcego w naszą codzienność. Czytanie książek, prasy w Internecie, słuchanie podcastów, oglądanie seriali, komunikowanie się ze znajomymi na messengerach, ustawienie interfejsów na język obcy (ja nawet w samochodzie mam ustawiony hiszpański, dzięki czemu nauczyłem się kilku fajnych wyrażeń). Warto też sięgnąć po aplikacje, ale z doświadczenia wiem, że najbardziej efektywne są te, które wzmacniają i uczą wybiórczych sprawności, np. słownictwa lub gramatyki (jako przykład aplikacja espadrill.pl – na którym trenujemy i automatyzujemy gramatykę).

Technologia powinna wspierać kontakt z językiem, a nie go zastępować. Kombajny, którą niby uczą wszystkiego, nie zastąpią nam kontaktu z drugim człowiekiem i korzystając z nich na zasadzie kursu online zawsze polegniemy na interakcji – czyli najważniejszym elemencie komunikacji. Reasumując, trzeba „otoczyć się językiem” i stworzyć sobie tu, na miejscu, małą Hiszpanię, albo Meksyk – jeśli ktoś preferuje, albo Peru, albo Argentynę… i można by tak jeszcze długo…

J.A.: Jaki jest najczęstszy błąd, który popełniają osoby rozpoczynające naukę języka?

T.CH.: Chyba słomiany zapał. Wystrzelenie petardy na początku często kończy się z hukiem – ale zaraz po jej wystrzeleniu. Osobiście jestem zwolennikiem systematycznego umiaru. Bądźmy dla siebie dobrzy i wyrozumiali, dostosowujmy tempo nauki do realnych możliwości czasowych i poznawczych. Umiar nas szybko nie sfrustruje. Można sobie poczytać o metodzie kai zen – bardzo polecam zastosować ją w uczeniu się języka obcego.

J.A.: Najważniejsza rada, jakiej udzieliłby Pan wszystkim osobom uczącym się języka hiszpańskiego, to…?

T.CH.: Nie napinać się i podchodzić do nauki hiszpańskiego dokładnie w taki sposób, w jaki (trochę upraszczając i podchodząc stereotypowo) postrzega się kultury krajów hiszpańskojęzycznych: na luzie. Aż ciśnie się na usta – a niech tam, powiem to – despacito 🙂.

Jessica Alvaro
Jessica Alvaro
Podróże były mi bliskie od zawsze. Pasja. Hobby. Można to różnie nazywać. Dla mnie to powietrze, bez którego nie mogę oddychać. Słońce, bez którego zapominam, co to uśmiech. I życie. Najlepsze z możliwych!

ZOBACZ RÓWNIEŻ

POLECANE ARTYKUŁY