Strona głównaKultura HiszpaniiLiteraturaKsiążka "Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej"

Książka „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” [recenzja]

Są takie książki, co do których mam duże oczekiwania. Niektórym udaje się je spełnić. Innym nie. Jak było w tym przypadku?

„Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” trudno mi zaliczyć do którejkolwiek z tych kategorii. To jedna z niewielu książek, która już po przeczytaniu kilkunastu stron wzbudziła we mnie tak mieszane uczucia. Zanim jednak o tym co przeszkadzało, kilka słów o tym co zasługuje na pochwałę.

Książka "Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej" - Recenzja // Hispanico.pl
Książka „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” do kupienia na http://bit.ly/2s8u7fL

Jak przystało na Wydawnictwo PWN „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” to książka o charakterze naukowym. Z jednej strony jest to duża zaleta, bo skupia się na najważniejszych faktach, popiera je często danymi liczbowymi i historiograficznymi. Pozycja idealna dla studentów i wykładowców kierunków o tematyce kulturoznawczej. Z drugiej strony naukowy charakter i język powodują, że nie jest to książka do poduszki (chyba że akurat masz problemy z zasypianiem). Przygotuj się, że do jej przeczytania będziesz potrzebować dużo skupienia i spokoju. Nie jest to jednak duży zarzut – bardziej przestroga dla tych, którzy niekoniecznie szukają rozrywki o takim charakterze.

W moim przypadku czytanie było dodatkowo utrudnione składem książki. Dokładnie 390 stron litego tekstu bez ani jednego zdjęcia przeplatającego treść sprawia, że przy pojedynczym podejściu trudno jest przeczytać więcej niż 30-40 stron. Fotografie, owszem są, ale na samym końcu książki. Ich jakość, wielkość i papier na którym je wydrukowano są znakomite i co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Dlaczego tylko te świetne zdjęcia nie stały się integralną częścią książki, a jedynie „dodatkiem” na samym jej końcu? Trudno to zrozumieć. Dla samej przyjemności czytania i braku konieczności ciągłego przewracania kartek na sam koniec bardziej logiczne wydawałoby się umieszczenie zdjęć w pobliżu treści, której dotyczą.

Podobnie jest w przypadku przypisów – nie znajdują się one pod tekstem, a również na samym końcu książki. Ich ogromna ilość sprawia z kolei, że chcąc przeczytać każdy z nich, musielibyśmy raz po raz, co kilka minut wertować całą książkę, by dowiedzieć się do czego odnosi się autor.

Skoro mowa o ostatnich stronach książki, to na pochwałę zasługuje natomiast bardzo obszerna bibliografia, dzięki której miłośnicy Ameryki Łacińskiej mogą dotrzeć do wielu innych ciekawych książek o tej tematyce. Nie brakuje też danych tabelarycznych przedstawiających statystyki związane z populacją i gospodarką kolonialnej Ameryki.

Książka "Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej" - Recenzja // Hispanico.pl
Duże ilości jednolitego tekstu przy dłuższym czytaniu mogą okazać się nużące.

Dużo faktów. Dużo danych. Dużo Kościoła.

Pełny tytuł tej książki to „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej. Sztuka, Bóg, Społeczeństwo”. W moim odczuciu Boga należałoby jednak przesunąć na pierwszą pozycję, bo z trzech wymienionych zdaje się zajmować w książce najwięcej miejsca. Byłam pewnie naiwna sądząc, że temat wiary zostanie tu przedstawiony w stosunkowo obiektywny sposób, tj. taki który po pierwsze opisze dokładnie bogaty system wierzeń rdzennych mieszkańców Ameryki, a po drugie – ukaże cienie i blaski Kościoła Katolickiego, który miał na nie niebagatelny wpływ.

Mirosław Olszycki podszedł jednak do tego tematu inaczej. Atmosfera uwielbienia instytucji Kościoła Katolickiego unosi się już na pierwszych kartkach książki. I nie chodzi o to, że jestem jego przeciwniczką lub zwolenniczką, a o to, że pozycja o tak naukowym charakterze wymagałaby też obiektywnego spojrzenia na działalność Kościoła. Fakt, autor przypomina od czasu do czasu o milionach Indian zabitych w imię Boga. Robi to jednak w taki sposób, że można odnieść wrażenie, iż usprawiedliwia je w ten czy inny sposób.

Książka "Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej" - Recenzja // Hispanico.pl
Znakomitej jakości duże fotografie to duży atut książki „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej”.

Mój zawód kilkukrotnie wzbudził też sposób opisu dawnych wierzeń i kultury Indian. Autor sprowadza je często do barbarzyńskich rytuałów, które całe szczęście udało się zażegnać, dzięki oświeconej działalności misjonarzy. Za przykład weźmy jeden z pierwszych fragmentów: „Przebaczyć powinni ci, którym czas konkwisty i późniejszy okres kojarzyły się nierozerwalnie z mordami, niewolnictwem i wyzyskiem Indian, z heroiczną walką cywilizacji europejskiej z cywilizacją tubylczą. Wysiłek ten sprawił, że obyczaje chrześcijańskie zdołały wyprzeć zwyczaje autochtonów: kanibalizm, rytualne mordy, poligamię, kazirodztwo, aborcję czy dzieciobójstwo. Co więcej, w miarę jak rozwijała się i prosperowała nowa cywilizacja, łagodząc obyczaje, coraz bujniej rozkwitały nieprzeciętne talenty tubylców, kładąc podwaliny pod kulturowy metysaż, który miał wkrótce przynieść nadzwyczajne owoce na polu sztuki, architektury i nauki”.

Inny fragment książki:

„[…] jezuici, twórcy redukcji – osad misyjnych, w których misjonarze nawracali Indian na chrześcijaństwo. Oprócz realizowania celów ewangelizacyjnych redukcje odgrywały rolę kulturową i cywilizacyjną, ucząc Indian pracy na roli, rzemiosł i osiadłego trybu życia. Indianie mieszkający w tych osadach musieli przestrzegać ścisłego reżimu narzuconego przez zakonników. Redukcje wdrażały też Indian do życia społecznego, likwidowały nomadyzm, wychowywały do pracy, rozwijały w nich zdolności artystyczne. […] Osady te składały się z budynków mieszkalnych, kościoła, szkoły, warsztatów oraz innych pomieszczeń i urządzeń przystosowanych do wielorakich potrzeb ich mieszkańców”.

Książka "Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej" - Recenzja // Hispanico.pl
„Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” to z całą pewnością przydatna książka dla studentów i wykładowców kierunków kulturoznawczych.

Pomijając kwestię tego, w jaki sposób funkcjonowały takie osady (o tym autor za bardzo nie wspomina), to tak – zgadzam się, że mogły one przyczynić się do wszystkiego tego co opisano. Tylko kto powiedział, że akurat to było dla tamtejszej ludności dobre? Patrząc na ten opis z perspektywy kulturoznawczej łatwo można dostrzec, że autor uznaje za naturalne i całkiem logiczne, że Indianie musieli przyjąć kulturę i religię narzuconą im przez europejskich odkrywców. Ostatecznie mieli w końcu niewielki wybór: podporządkować się lub zginąć. Ale może to tylko moje zdanie…

Książka "Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej" - Recenzja // Hispanico.pl
Książka „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” do kupienia na http://bit.ly/2s8u7fL

Czy polecam „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej”?

Trudno powiedzieć. „Świat kolonialnej Ameryki Łacińskiej” to z pozycja godna uwagi, ale pod warunkiem, że będzie ona jedną z wielu, jakie przeczytamy o tej tematyce. W innym przypadku może ona doprowadzić do wyrobienia sobie błędnego (bo niepełnego) wyobrażenia na temat kolonialnej Ameryki i jej mieszkańców. Krótko mówiąc – jeśli jesteś miłośnikiem historii Ameryki Łacińskiej, to ta książka będzie świetnym uzupełnieniem Twojej biblioteczki. Jeśli natomiast stawiasz dopiero pierwsze kroki w tej tematyce, to przeglądnij jeszcze kilka innych książek, zanim zdecydujesz się na zakup.

Jessica Alvaro
Jessica Alvaro
Podróże były mi bliskie od zawsze. Pasja. Hobby. Można to różnie nazywać. Dla mnie to powietrze, bez którego nie mogę oddychać. Słońce, bez którego zapominam, co to uśmiech. I życie. Najlepsze z możliwych!

ZOBACZ RÓWNIEŻ

POLECANE ARTYKUŁY

1 KOMENTARZ

  1. Co do roli kościoła – polecam film „Misja” z De Niro. Tam widać, jacy Jezuici są straszni.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.